Przedłożenie na Konferencji naukowej 12. XI 2021

Kiedy przygotowywano Sobór Watykański II, Papież Jan XXIII postanowił zaprosić nań obserwatorów Kościołów Prawosławnych. Ci podjęli zaproszenie pod warunkiem, uzgodnionym dyplomatyczną drogą, że Sobór nie uchwali bezpośredniego potępienia komunizmu. Coś za coś…
Delegacja prawosławna została przyjęta w Rzymie serdecznie[1].
[1] Za: Ralph M. Wiltgen SVD, REN WPADA DO TYBRU. Historia Soboru Watykańskiego II,
Archirej Witali Borowoj, delegat–obserwator Kościołów Prawosławnych: Rosyjskiego i Gruzińskiego, odpowiedział (Janowi XXIII na słowa powitania) w imieniu przybyłych gości po rosyjsku:
Cała historia chrześcijaństwa na naszym obszarze jest historią działania Ducha Świętego, wpływu Ducha Świętego na nas ina nasze Kościoły oraz Ducha Świętego wzywającego nas do jedności i pomagającego nam zrozumieć potrzebę i pilność tego zadania… Zawsze jesteśmy gotowi pomóc naszym rzymskokatolickim braciom we wszystkim, co może prowadzić do harmonii i jedności między wszystkimi chrześcijanami — tak więc, jednym głosem i jednym sercem możemy chwalić razem moc Ducha Świętego.
Sześć tygodni później katolicy mieli okazję doświadczyć prawdziwości deklaracji o wprowadzaniu harmonii i jedności, kiedy z Moskwy wezwano archireja telefonicznie do natychmiastowego opuszczenia Rzymu w proteście wobec uroczystości religijnych odbywających się w Rzymie dla uczczenia św. Jozafata. Ten katolicki święty, umęczony w roku 1623 w Witebsku w Polsce (obecnie ziemie te należą do Białorusi), był uważany przez Rosyjski Kościół Prawosławny za winnego męczeństwa świętych Kościoła Prawosławnego, aarchirej Borowoj został zobowiązany odprawić w tym samym czasie uroczystości na ich cześć w Genewie lecz napotkał pewien problem. Tego samego dnia bowiem, 25 listopada 1963 roku, kard. Spellman miał odprawiać w Bazylice św. Jana na Lateranie uroczystości żałobne za zamordowanego prezydenta USA, Johna F. Kennedy’ego. Wyjazd do Genewy w tym czasie mógł nie tym czasie mógł nie tylko pogorszyć ekumeniczne więzy, lecz dodatkowo spowodować spekulacje prasy co do umyślnego wycofania się z uroczystości żałobnych amerykańskiego prezydenta. Wobec takiego stanowiska archireja polecenie wyjazdu cofnięto.
Ponieważ zaś najnowsze zapowiedzi głoszą, że zamordowany John Kennedy wnet zmartwychwstanie[1], aby namaścić osobiście do powrotu Donalda Trumpa, jesteśmy zajmując się św. Jozafatem „w kursie dzieła”.
[1]Tłum zwolenników ruchu QAnon pojawił się we wtorek 2 listopada w Dallas na placu Dealey Plaza w miejscu, gdzie zastrzelono prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Ruch QAnon to popularna w USA organizacja zwolenników teorii spiskowych wierząca m.in., że Donald Trump walczy o władzę z czczącą szatana sektą pedofilii. Wielu wyznawców ruchu stało za atakiem na Kongres 6 stycznia 2021 roku. Zwolennnicy QAnon oczekiwali przybycia nieżyjącego Kennedy’ego Jr.Ponad setka ludzi, z których niektórzy byli ubrani w koszulki „Trump-Kennedy 2024” i amerykańskie flagi miała oczekiwać, że syn zamordowanego prezydenta Kennedy’ego, również nieżyjący od 20 lat John F. Kennedy Jr. ujawni się i zapowie, że zostanie wiceprezydentem Donalda Trumpa.
Dlaczego zatem Henryk Rosen umieścił go na obrazie „Polska- Matka Świętych, tarcza chrześcijan”?


Nie ulega wątpliwości, że chodziło Rosenowi o swoistą katechezę ntuniatyzmu, lansowanego doktrynalnie przez o. Piotra Skargę SJ, zaś potwierdzonego świętą krwią męczennika św. Jozafata. Opór przeciwko wierze katolickiej za strony na kresach znajdował zawsze najokrutniejszy wyraz: dla przykładu męczeństwo św. Andrzeja Boboli uznawane jest za tak wyrafinowane, że uważa się iż jego cierpienie było tak wielkie, że można nim obdarzyć kilku męczenników! Św. Jozafat oddał życie ZA JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA, który jak wierzą katolicy jest JEDEN, ŚWIĘTY, POWSZECHNY[1], za wierność Ojcu Świętemu oraz w imię jezuickiej koncepcji zagospodarowania wschodnich rubieży ówczesnej Polski, które były terenami granicznymi między prawosławiem na Wschodzie a katolicyzmem na Zachodzie, na którym żyło wielu unitów. Od czasu schizmy w 1054 r. wielokrotnie zawierane były unie, dzięki którym część prawosławnych wracała do Kościoła katolickiego. Niestety, w tamtych czasach religia była bardzo związana z polityką, dlatego unie te nie były trwałe.
[1] Szczegóły w Deklaracjo DOMINUS JESUS
Młody Kościół unicki był bardzo atakowany przez prawosławie, popierane przez Kozaków i Moskwę. Dochodziło wielokrotnie do czynów zbrojnych. Unici byli traktowani jako odstępcy od wiary i zdrajcy. Wojsko atakowało unickie cerkwie, a hierarchowie usiłowali osadzać duchownych prawosławnych w ich parafiach. Doszło nawet do tego, że w roku 1620 przybył do Polski potajemnie jerozolimski patriarcha prawosławny Teofanes i na miejsce biskupów unickich konsekrował prawosławnych: we Włodzimierzu, Przemyślu, Pińsku, Łucku, Chełmie i w Połocku. W Kijowie osadził biskupa prawosławnego na miejsce unickiego metropolity. Ci właśnie biskupi wszelkimi środkami zmuszali unitów do powrotu do prawosławia.
Jan Kuncewicz 1604 r. wstąpił do bazylianów (to jedyny w Polsce męski zakon obrządku greckokatolickiego) i złożył śluby w monasterze św. Jerzego. Od tego czasu nosił imię Jozafat. Aktu jego przyjęcia do zakonu dokonał sam metropolita unicki, Hipacy Pociej. Jako brat zakonny Jozafat kształcił się w niedawno założonej Akademii Wileńskiej, gdzie studiował filozofię, teologię, język starosłowiański i liturgię. W 1609 r. otrzymał święcenia kapłańskie i został magistrem nowicjatu. W roku 1613 powierzono mu funkcję przełożonego klasztoru i kościoła bazylianów w Wilnie, którą pełnił z wielkim zaangażowaniem. W latach 1614-1615 towarzyszył metropolicie halicko-kijowskiemu w podróży wizytacyjnej do Kijowa. Po drodze Jozafat zdołał pozyskać dla unii wojewodów połockiego i nowogrodzkiego oraz ufundować klasztor bazylianek w Krasnymborze.
W roku 1617 został mianowany arcybiskupem Połocka po zmarłym właśnie tamtejszym metropolicie. Święcenia biskupie otrzymał 12 listopada 1618 w Wilnie, po czym wyruszył do Połocka, by odbyć ingres. Zapisał się w pamięci współczesnych jako niezwykły arcybiskup, który nosił stale habit zakonny, nigdy nie jadał mięsa, mieszkał w jednej izbie, którą dzielił jeszcze z pewnym bezdomnym. Dla siebie niczego nie potrzebował, natomiast troszczył się o podwładnych i walczył o przywileje dla duchowieństwa unickiego. Dbał o splendor nabożeństw liturgicznych, niezmordowanie głosił słowo Boże, przemawiał do ludu przy każdej okazji. Szczególną zaś opieką otoczył chorych i ubogich. Był zwolennikiem wczesnej i częstej Komunii świętej. Często wizytował placówki i kapłanów. Dla duchowieństwa ogłosił konstytucje, składające się z 48 przepisów postępowania oraz dodatkowo z 9 paragrafów dla tych, którzy by łamali prawo. Dla mniej wykształconych kapłanów ułożył katechizm jako podstawę do nauczania. Wprowadził obowiązek odprawiania codziennie Świętej Liturgii. Od swoich kapłanów żądał odmawiania brewiarza i comiesięcznej spowiedzi. Wysyłał do nich pisma wyjaśniające różnice między katolicyzmem a prawosławiem.
Nie trudno się dziwić, że taka aktywność biskupa budziła niezadowolenie przeciwników unii z Kościołem rzymskim. Potężną kampanię przeciwko Jozafatowi wytoczył wspomniany już Teofanes, patriarcha Jerozolimy, który tajnie przybył jako delegat prawosławnego patriarchy Konstantynopola. Mianował biskupem prawosławnym MelecegoSmotryckiego, który usiłował przekonać wiernych, że jest jedynym prawowitym biskupem na Białorusi. Pamiętać trzeba, że lud tych terenów był w większości niepiśmienny i z pewnością nie rozumiał sporów doktrynalnych. Prawosławni podgrzewali nastroje nacjonalistyczne i szkalowali abp Kuncewicza jako zdrajcę Cerkwi.
Kiedy Jozafat musiał w roku 1621 udać się na sejm do Warszawy, wroga mu kampania tak dalece się wzmogła, że zastał po powrocie wzburzone przeciwko sobie wszystkie miasta. W końcu uknuto spisek na jego życie. W październiku 1623 roku udał się do swojej sufraganii do Witebska. Rankiem 12 listopada, zaraz po odprawieniu Mszy świętej, został napadnięty i zabity. Rozjuszony tłum rzucił się na rabunek mieszkania biskupiego, a samego metropolitę maltretowano w sposób okrutny. W końcu dobito go strzałem w głowę. Przed śmiercią Jozafat Kuncewicz miał jeszcze powiedzieć: „Dzieci, czemu napadacie na mój dom? Jeśli macie coś przeciwko mnie, to mnie macie”. Sponiewierane ciało Jozafata utopiono w Dźwinie.
Męczeństwo Jozafata poruszyło całą Polskę katolicką. Wielu katolików teraz dopiero zrozumiało, czym jest unia. Natychmiast też rozpoczęto proces kanoniczny. Jozafat został beatyfikowany przez papieża Urbana VIII w 1643 r., kanonizowany w 1867 r. przez Piusa IX. Jest patronem diecezji siedleckiej i drohiczyńskiej, zakonu bazylianów, Rusi, Litwy i Wilna.
Relikwie św. Jozafata przebyły prawdziwie tułaczą drogę. Były one składane w miastach Białorusi, na Litwie, w Polsce. W 1667 r. powróciły do Połocka, ale już w 1706 r. w obawie przed profanacją zostały umieszczone w Białej Podlaskiej. Po kanonizacji carat zażądał ukrycia relikwii. Zostały one przewiezione do Wiednia, a od 1949 r. spoczywają w bazylice św. Piotra w Watykanie. Relikwia lewej ręki św. Jozafata wraz ze skromnym pierścieniem biskupim znajduje się w bazylice Serca Jezusowego na Pradze w Warszawie. Z okazji 300-lecia męczeńskiej śmierci św. Jozafata w 1923 r. papież Pius XI wydał ku jego czci encyklikę Ecclesiam Dei admirabili.
Narody, które tracą pamięć giną, nauczał św. Jan Paweł II. Czego może nauczyć nas dziś Św. Jozafat? Jego orędzie jest wciąż aktualne: walka duchowa na wschodniej rubieży musi koncentrować się na podnoszeniu poziomu duchowieństwa. Na przekór ciemnocie oraz nienawiści azjatyckiej. Uczył św. Jozafat ROZRÓŻNIANIA (między katolicyzmem a prawosławiem), jest zatem patronem walki z DYKTATURĄ RELATYWIZMU. Przeciwnicy Kościoła oraz Polski będą zawsze zaniepokojeni podnoszeniem poziomu intelektualnego oraz moralnego duchowieństwa katolickiego. Nie wolno się jednak zniechęcać ani ulegać presji antykatolickiej. Walka trwa!
NOTA BENE: Pierwsze w historii spotkanie głowy Kościoła katolickiego ze zwierzchnikiem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego odbyło się 12 lutego 2016 w Hawanie – stolicy Kuby. Papież zatrzymał się tam po drodze do Meksyku.
W dokumencie podpisanym przez Franciszka i Cyryla zapisano, że choć dawna metoda „uniatyzmu”, „odrywająca pewne grupy od ich Kościołów”, nie prowadziła do przywrócenia jedności, tym niemniej wspólnoty powstałe w takich okolicznościach historycznych mają prawo istnieć i dbać o potrzeby duchowe swych wiernych, a prawosławni i grekokatolicy winni się pojednać i znaleźć formy współistnienia. Wzywają też do pokoju na Ukrainie i nie podsycania konfliktu oraz do zgody wśród podzielonych tam schizmą prawosławnych. „Pomóc w tym powinni również tamtejsi katolicy” – napisano w deklaracji.
Instytut Studiów Wschodnich Tadeusz A. Olszański, Jan Strzelecki) twierdzi ponadto żew sprawie Kościoła greckokatolickiego, uznano jego prawo do istnienia, ale stwierdzono, że nie powinien on prowadzić działalności misyjnej.
W tekście jednak samej DEKLARACJI NIE MA TAKIEGO STWIERDZENIA:
25. Mamy nadzieję, że nasze spotkanie przyczyni się także do pojednania, tam gdzie istnieją napięcia między grekokatolikami a prawosławnymi. Dziś jest jasne, że używana w przeszłości metoda „uniatyzmu”, pojmowanego jako przyłączenie jednej wspólnoty do drugiej, odrywając ją od swego Kościoła, nie jest sposobem pozwalającym na przywrócenie jedności. Jednakże wspólnoty kościelne powstałe w tych okolicznościach historycznych mają prawo do istnienia i podejmowania tego wszystkiego, co jest niezbędne do zaspokojenia potrzeb duchowych swoich wiernych, starając się jednocześnie żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami. Prawosławni i grekokatolicy potrzebują pojednania oraz znalezienia wzajemnie akceptowalnych form współżycia.

Warszawa, 12 XI 2021
o. Mariusz Bigiel SJ